środa, 5 lutego 2014

ROZDZIAŁ 6

   *Valentina*
    
  Następny dzień mijał nam na graniu w karty i oglądaniu telewizji.
Nie mogłam się skupić i nie
wychodziło mi malowanie. Cholera. Z braku nadziei podkradłam się do pokoju Axla. Doskonale wiedziałam po co tam szłam. Stało tam pianino, nabrałam wielkiej ilości powietrza a następnie wypuściłam je głośno z ust. Postanowiłam
wykorzystać tą chwilę gdy chłopcy byli pijani i naćpani. Usiadłam zatem i zaczęłam wystukiwać pierwsze nuty piosenki. Duff akurat
przechodził tam tędy i zaciekawiło go to.

   - Czy to Shakin Stevens- Cry just a little bit?
   - Tak to właśnie to.- Wymamrotałam uśmiechając się sama do siebie.
   - To ty umiesz i grać na tym czymś? Ja nigdy nie grałem na pianinie.
   - To masz okazję żeby się nauczyć.- Duff usiadł obok mnie. Pokazałam mu kilka prostych ruchów. On nie patrzył na pianino lecz cała swoją uwagę skupił tylko i wyłącznie na delikatności oraz moim wyglądzie. Wydawać by się mogło że jest zahipnotyzowany. Następnie kazałam mu powtórzyć wszystkie moje ruchy.
   - Zagrasz jeszcze raz?- Spytał przebudzając się z transu. Ja natomiast złapałam dłoń chłopaka i kierowałam nią naciskając klawisze.
     Dwie godziny później Duff umiał prawię całą piosenkę. Potem około 40 minut rozmawialiśmy o tym wszystkim: jak się tu znalazłam, w jaki sposób zginęli moi rodzice i o całym moim życiu.



    *Duff*

 Nastał 1 lipca, dzień ukazania płyty i koncertu. Był to dzień także ważny z nieco innego powodu. Muszę się zebrać i jej to powiedzieć...

   - Kurwa wszystko zepsujesz skurwysynie! Jeszcze nie idioto!- Wrzeszczałem powstrzymując Slasha i ganiając go z patelnią.
   - Ale. Ja. Chce. TERAZ!- Wrzasnął uciekając przede mną i chłopakami. Gdy tak biegł wpadł do pokoju Valentiny a my nim.
                                                                         - Happy Birthday To You! Szczęśliwych
                                                                     19-tych urodzin mała!- Piszczał Loczek wlatując do
sypialni i otwierając drzwi z kopa. Myślałem, że dostanę furii i wywalę go przez okno, powstrzymało mnie jedynie to że dziś jest wyjątkowy dzień.
   - No właśnie. Najlepszego.- Powiedzieliśmy ponuro spoglądając na Slasha. 
   - Dziękuję wam. Ale nie trzeba było o godzinie... 3:30.- Wypowiedziała sennym głosem.
   - Chcieliśmy poczekać. Ale uprzejmy Pan Dureń nie wytrzymał.- Pokręciłem głową robiąc sztuczny uśmiech i stojąc w drzwiach z
     tortem na, którym widniał napis " z okazji urodzin dużo seksu i miłości!". Upiekł go Popcorn znany ze swoich kulinarnych zdolności.
   - Wiesz Steven, ja się czasem zastanawiam ile jego mama musiała zjeść cementu.- Rzekł Izzy patrząc się na Saula. Z początku nie
     wiedziałem o co tak naprawdę chodziło w tym zdaniu.
   - Czemu cementu?- Spytała ziewając i trąc oczy ze zmęczenia.
   - Bo jak urodziła takiego pustaka to musiała jeść cement.- Odpowiedział. Pomyślałem wtedy że szykuję się spina między gitarzystami.
     I najwidoczniej miałem rację
   - A ja jestem kurwa ciekaw ile twojej matce musieli napakować śniegu do dupska, że urodziła takiego bałwana jak ty chuju.
   - Ej, spokój kurwa. Dziś bez awantur.- Zmarszczyłem czoło.

 Złożyliśmy jej życzenia, wręczyliśmy torcik. Ona poczęstowała mnie i chłopaków krojąc go na 6 porcji Był wyśmienity i muszę przyznać, że Steven ma talent. Następnie poszliśmy szykować się na dzisiejszy występ. Valentina natomiast poszła wziąć prysznic.

 -Co za piękne widoki.- oparłem się o próg w drzwiach. Stała przede mną w samym ręczniku.
-Mieliście się szykować. I nie wchodzić do pokoju.- dodała nieco oburzona.
- Puki co to jeszcze mój pokój.- zaśmiałem się
unosząc brwi do góry.                                                               
- Jeszcze?- zmarszczyła czoło.
- Dobra jebać.
- Duff nie przeklinaj.- pouczyła mnie, zadając tym samym potężny strach swoim spojrzeniem. Wow.
- Tak czy siak nic nie mówiłaś.- mruknąłem zadziornie.
-Daruj sobie.- powiedziała kąśliwie.- Patrz mi w twarz jak do mnie mówisz a nie na...- zakasłała.
- Okej, okej.- uniosłem ręce w  geście obronnym.-Jestem tylko facetem,mam to w naturze.- nie chciałem wychodzić z pokoju. Niestety wypchnęła mnie z niego siłą... Ach

 Około godziny 6 rano wszyscy byli już w samochodzie. Izzy zaśmiał się ni z tego ni z owego:

   - Valentina dzisiaj zobaczysz po raz pierwszy jak Axl lata po scenie jakby go paralizatorem pierdolnął.
   - A teraz za to zobaczysz jak ten pojeb się wkurwia.- Syknął rudzielec strącając z głowy gitarzysty berecik. Izzy gwałtownym ruchem złapał siedzącego z tyłu wokalistę za włosy.
   - NIE DOTYKAJ ALVINA! KURWO PIEPRZONA!- Darł się cały czerwony. Mogłoby się wydawać że lada chwila z nadciśnienia wybuchnie samochód.
   - Do jasnej cholery stulcie pyski!- Eksplodowała złością brunetka. Tak jak by trzymała gniew przez cały ten czas. Wszyscy
     gwałtownie umilkli, a Izzy ze strachu zsunął się zza kierownicę. Nie wiedziałem co się właśnie stało. W mojej głowie zachodziło wciąż to samo pytanie: "Czy ona właśnie przeklęła?". Minęły dwie minuty i nie ważyliśmy się pisnąć ani słówka. Cała piątka siedziała cichutko jak myszy pod miotłą. Byliśmy zszokowani że osoba dotychczas będąca oazą spokoju potrafi użyć i takich słów.
   - Dziękuję.- Dodała słodko, dając znak już ochłonęła.

 Podróż trwała mniej więcej 3 godziny. Valentina zajęła się rysowaniem, Izzy prowadził a na tyle jak zwykle panował zamęt. Axl i Slash nie mogli się powstrzymać. Przy otwartym oknie wyzywali przeróżne dziewczyny od suk, szmat i dziwek. Adler spał a ja w tym czasie korzystając z nadarzonej okazji wziąłem marker w ręce i zacząłem malować po twarzy perkusisty.
  
   - Pokurwiło? On i tak już ma twarz jak świńskie genitalia.- Zaśmiał się Rose wsadzając głowę z powrotem do auta i patrząc na mnie dziwnym spojrzeniem.
   - A najciekawsze jest to że dziś mamy występ. A to jest marker niezmywalny!- Podniósł głos Stradlin.
  
 Gdy tylko dojechaliśmy na miejsce Slash wyszedł przez okno co skończyło się dość bolesnym upadkiem. Razem ze Stevenem ledwo wyszliśmy a raczej wyczołgaliśmy się z samochodu. Zaś Valentina i Izzy byli wypoczęci. Może było to spowodowane tym że nie musieli się gnieździć
z nami na tyle. Adler musiał wyszorować twarz zaraz po tym jak dostałem od niego parę porządnych jobów. Axl zaproponował mu drucianą szczotkę. Po wywiadach i zdjęciach wkródce godzina 1 po południu, godzina występu Guns N Roses.

   - Ja pierdole. Ile tu jest kurwa ludzi.- Wymamrotał z wielkim zdziwieniem Hudson wyglądając zza sceny.
   - A czegoś Ty się spodziewał? Że rudzielec będzie śpiewał w barze dla gejów do schabowego?- Dodałem przygaszając papierosa.
   - Valentina, Ty skarbie usiądziesz sobie obok sceny. Tak żeby tłum Ci nie przeszkadzał. Jesteś w końcu gościem honorowym.- Rzekł Axl wskazując dziewczynie miejsce. Miałem mieszane uczucia do słowa "kochanie" z jego strony. Ona przytaknęła głową i poszła
     mówiąc ciche "Cześć. Życzę powodzenia." Machając na pożegnanie. Chciałem z nią porozmawiać ,ale Izzy wołał mnie że za 3 minuty mamy być na scenie.



 ~  ~  ~  ~


Wreszcie się ukazali . Axl przemawiał do publiczności, której było naprawdę cholernie dużo. Pośpiesznie podszedł do Duffa i wręczył mu mikrofon. On popatrzył się na Valentinę, a następnie na tłum.

   - Wiem że czekacie na koncert ale chciałbym powiedzieć o czymś naprawdę mnie zmieniło...- cała publiczność zamilkła.- Miłość jest uczuciem, które sprawia, że cała Twoja uwaga skupia się na tej drugiej osobie. Robisz wszystko tylko dla niej, własne nią chcesz się opiekować i to jej szczęścia pragniesz najbardziej, czasem nawet wbrew własnemu szczęściu. Miłość często wymaga wielu poświęceń, bo to nie jest tak, że jeżeli kogoś pokochasz to automatycznie wszystko do końca życia będzie kolorowe i proste.
     Miłość potrafi popchnąć do działań, o które nigdy byśmy się nie spodziewali. Ja na przykład przestałem ćpać, pić, palić i chodzić
     na dziwki. Chłopaki opieprzali mnie dniami za to że nie jestem taki jak dawniej. Nie umiem się zabawić, rozpierdolić czegoś,
     że jestem inny. Ale w końcu zrozumieli co się stało. Z początku cholernie ich to rozśmieszyło.- Rzekł basista zerkając na
     kumpli.-  Dlatego chciałbym powiedzieć tej jedynej dwa proste słowa, których nie miałem odwagi wypowiedzieć wcześniej prosto w oczy. Valentina... Ja... Kocham Cię...- Powiedział drżącym głosem i spojrzał na brunetkę.
                          
 Tłum zaczął wiwatować i klaskać wszyscy członkowie zespołu mieli na twarzy widoczne banany. Serce dziewczyny zaczęło bić szybciej i była wstrząśnięta. Wzruszyła się niesamowicie. Po raz pierwszy w kimś się zakochała a ten ktoś jej to odwzajemnił. Zaraz potem słuchać
było jak Slash porusza struny swojej gitary a następnie Steven jak głupi szczerzył się z nad perkusji i uderzał w jej bębny. Piosenka "Sweet child o' mine", Axl skakał po scenie oszalały i żywy.
                                                    
                                                      Koncert trwał. O
godzinie 7, po rozdaniu autografów występy dobiegły końca. Kiedy dziewczyna stała na korytarzu za kulisami, Izzy podszedł do niej z uśmiechem na twarzy od ucha do ucha.

   - Pogadaj z nim.- Rzekł pchając brunetkę w stronę odkręconego Duffa, który stał od nich o jakieś 10 metrów niczego nieświadomy.
  A więc nie miała wyboru. Chcąc zatuszować strach pobiegła w stronę basisty, wskoczyła znienacka na jego plecy i szepnęła wesoło
do ucha:

  - Ja też Cię kocham wariacie.- Po czym pocałowała go w szyję.
  - No to mamy problem, bo ja kocham cię mocniej.- Rzekł zdejmując Valentine z siebie i stawiając na stół który stał naprzeciwko.
    Gdy to uczynił zaczął ją całować namiętnie i soczyście. Ona również zaczęłam mu odwzajemniać pocałunki.
  - Nie zapomnieliście że to publiczne miejsce?- Czepnął się Steven z widocznym brakiem żartu.
  - Pieprzyć wszystko!- Krzyknął Duff nie przerywając czynności.
  - Ej stary nie żeby coś ale... Mamy zaraz wywiad.- Powiedział zniesmaczony Rose, chcąc nie przeszkadzać nowej parze.
  - Kurwa! Jak nie jeden to drugi! - Wrzasnął. -Poczekaj kochanie. Tylko dojedziemy do domu. Na razie muszę lecieć.- Szepnął całując
    ją w czoło i udał się w stronę Axla, który na niego czekał. A więc została sama.


Chłopcy nie mieli pojęcia że tyle fanów,
dziennikarzy zjawi się na występie.
Nie odczuwali nawet ile
zarobili przez jeden dzień. Gdy już cała piątka pojawiła się wśród kamer i mikrofonów jeden z dziennikarzy spytał McKagana:

   - Co to za dziewczyna?! Jak ma na nazwisko nowa wybranka?! Skąd pochodzi?!
   - Nazywa się Valentina Greece. Więcej zdradzić nie mogę. I na litość boską przestań mi się Pan wydzierać nad uchem!
 Wywiad trwał i trwał, a gdy dobiegł końca Izzy, Saul, Axl, Steven, Valentina i wkurwiony Duff pośpiesznie szli do samochodu.
Duff okrył Valentine swoją kurtką zupełnie jak przy ich pierwszym spotkaniu, tylko że czulej i mocniej. Nie wiedzieli jednak że idzie za nimi kamerzysta. To ten sam natręt co wcześniej męczył basistę podczas wywiadu.

   - To właśnie przed nami idzie nowa para! Basista zespołu Guns N' Roses i Valentina Greece! Wybranka Pana McKagana!- Darł się zaczepiając ich w drodze na parking. Niemal wtykał parze kamere prosto w twarz.
   - ZARAZ WSADZĘ CI TĄ KAMERĘ I MIKROFON W DUPĘ TAK, ŻE BĘDZIESZ MÓGŁ SFILMOWAĆ WŁASNĄ TCHAWICĘ!!!-Groził Slash idąc w stronę faceta.
   - Daj sobie spokój stary! Właź do samochodu!- Jęczał Duff przytulając przemarźniętą dziewczynę.

 Cała droga powrotna była miła i przyjazna wszyscy spali oprócz Izziego, który mógł wreszcie po raz pierwszy w życiu poprowadzić normalnie auto. Nowa para, bo tak ich chyba można było nazwać, siedziała w siebie wtulona. Axl nie zważał na wszelkie niewygody i ciasnotę, nie przeszkadzał mu nawet Steven z butami na jego głowie. Saul smacznie drzemał sobie na przednim siedzeniu, tuż obok
wyluzowanego gitarzysty. Stradlin czasem miał napady paniki, ale to przez Hudsona, który we śnie marzył zapewne o jakiejś panience.
Od czasu do czasu obmacywał Izziego i próbował go pocałować a także rozebrać. Biedny kierowca zmuszony był odpychać od siebie lunatykującego gitarzystę.
 Gdy już silnik samochodu spoczął a Gunsi byli na miejscu Stradlin stwierdził że wyciągnie z auta jedynie Duffa i Valentine.
Tak więc zrobił. Obudził basistę a on zaniósł ją śpiącą na rękach do swej sypialni.


__________________________

 No to świętujemy! :) 5 lutego urodziny Duffa a 6 Axla <3 comment-3--="">


7 komentarzy:

  1. A już się bałem że będzie bez oznaczników:-) tak trzymajcie- czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  2. Shakin Stevens Cry just a little bit nie jest na pianino O.o

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale można zagrać na różnych instrumentach ;) / Duffowa

    OdpowiedzUsuń